![]() |
|
|
Data publikacji: 23 listopada 2010 | A- A A+ |
Zabójcza gra (1934) to pierwsza z cyklu kilkudziesięciu powieści kryminalnych z detektywem Nero Wolfe’em i jego asystentem Archie Goodwinem w roli głównej. Jej oryginalny tytuł (Fer-de-Lance) nawiązuje do nazwy niezwykle niebezpiecznego kostarykańskiego węża. Ten jadowity gad rzeczywiście pojawia się w książce, ale w okolicznościach, których tu na pewno nie zdradzę. Bodaj wspomnieć, że dodaje odrobiny egzotyki do i tak egzotycznego śledztwa.
Dochodzenie w imieniu Nero Wolfe’a (zresztą, jak zwykle) prowadzi współpracujący z nim od siedmiu lat Archie. Przynajmniej taki jest punkt wyjścia w tej pierwszej, szczególnej powieści. Goodwin mieszka u swojego pracodawcy, w domu przy Trzydziestej Piątej Ulicy w Nowym Jorku, będąc tym samym niemal na każde skinienie detektywa. Archie to dla Wolfe’a przepustka do zewnętrznego świata. Wielki (dosłownie wielki, bo 140-kilogramowy!) detektyw nie zwykł bowiem opuszczać domu. Rozwiązuje zagadki, nie wychodząc ze swojego ulubionego fotela.
Wolfe jest uznawany w Nowym Jorku za ekscentryka i detektyw robi wszystko, aby tytuł ten nie został mu odebrany. Cokolwiek by się nie działo, zawsze sumiennie przestrzega wypracowanego przez lata porządku dnia. Wstaje o godzinie ósmej, po czym je śniadanie. Przyrządza je dla niego Fritz Brenner, osobisty kucharza Wolfe’a, z pochodzenia Szwajcar. Sam detektyw jest Czarnogórcem. Jego matka zaś to Budapesztanka (ale tylko z zamieszkania). Po śniadaniu Nero udaje się do ogrodu orchidei. Wszystkie pomieszczenia na jednym z pięter domu wypełnione są tymi bajecznymi (i bajecznie drogimi) kwiatami. Opiekuje się nimi osobisty ogrodnik Wolfe’a, Theodore Horstmann. Sam Wolfe zaś przebywa wśród storczyków od dziewiątej do jedenastej rano. Jeśli ktoś chciałby się z nim w międzyczasie spotkać, musi poczekać. W końcu są sprawy ważne i ważniejsze.
Detektyw kocha kwiaty, kocha dobre jedzenie i kocha piwo. Wszystkie kapsle wieńczące opróżnione butelki Wolfe skrzętnie chowa w szufladzie swojego przepastnego biurka. Jego szafa zaś wypełniona jest kanarkowożółtymi koszulami, których detektyw zużywa po dwie dziennie. Zresztą nie tylko Wolfe ubiera się w tak niecodzienny sposób. Przykładowo, szczytem szyku dla Archiego jest jego ciemnobłękitny garnitur w parze z błękitną koszulą, brązowym krawatem i wyplatanym kapeluszem panama. Właśnie tak powinien się ubierać prawdziwy mężczyzna.
Nero Wolfe jest cholernie bezczelny i skrajnie egoistyczny. Bywa romantyczny, lecz rzadko w stosunku do kobiet. Jest szowinistą, nienawidzącym płci pięknej niemal tak mocno, jak konieczności wychodzenia z domu. Mizoginistą jest także asystent Wolfe’a, Archie Goodwin. Ten ostatni jest przekonany, że gdyby kiedykolwiek miał kogoś zabić, to na pewno tym kimś byłaby kobieta:
Spotkałem wielu zatwardziałych mężczyzn – takich, którzy wiedzieli coś, czego ja nie wiedziałem, a chciałem wiedzieć, i nie zamierzali mnie w to wtajemniczyć. W niejednym przypadku nie potrafiłem ich do tego skłonić, choć robiłem co mogłem. Ale niezależnie od stopnia uporu, zawsze zachowywali się jak ludzie. Pozostawała jakaś nadzieja, że jak trafię we właściwy punkt, zdołam wyciągnąć od nich to, co chcę. Z kobietami było inaczej – nie tylko nie czuło się takiej nadziei, ale więcej – miało się cholerną pewność, że sobie nie odpuszczą. Potrafiły przybrać wyraz twarzy, który doprowadza cię do szaleństwa, i myślę, że niektóre z nich robiły to celowo. Wyraz na twarzy mężczyzny mówił: prędzej umrę, niż ci o tym powiem – i to był jasny przekaz, z którym można było próbować coś zrobić. Ze spojrzenia kobiety mogłeś wyczytać, że równie dobrze mogłaby ci to powiedzieć, jak i nie, ale nie ma zamiaru i tyle.
Wydaje się, że Wolfe i Goodwin nienawidzą kobiet, bo jeśli nie uda się temu ostatniemu rozkochać ich w sobie, to żaden z nich z nimi sobie raczej nie poradzi. Nowojorskie kobiety są harde, twarde i konsekwentnie trwają w swoim postanowieniu (z niewiedzy, z głupoty czy z wrodzonej złośliwości, niepotrzebne skreślić). Stout bawi się więc setnie, kreśląc portrety amerykańskich dam, bo wie, że przydając im niektóre cechy, rozsierdzi swoich nietypowych detektywów.
W Zabójczej grze kobiety obu detektywom dają mocno popalić. Wszystko zaczyna się od pięknej damy w opałach, Marii Maffei. Przyjaciółka żony jednego z pracowników Wolfe’a, zwraca się do detektywa z prośbą o odnalezienie jej zaginionego brata, Carla. Mężczyzna zniknął przed dwoma dniami i nikt nie ma zielonego pojęcia, gdzie może się podziewać. Policja uważa, że Carlo uciekł do Włoch z pieniędzmi należącymi do siostry. Jednak Maria jest przekonana, że stało mu się coś złego. Wnioski, do jakich dochodzi Wolfe, zdają się potwierdzać jej obawy. Trop wiedzie bowiem do sprawy śmierci innego Nowojorczyka, Petera Barstowa – rektora Holland College, który w tajemniczych okolicznościach zmarł na polu golfowym…
Przytoczony przez Ciebie cytat zachęcił mnie do rozejrzenia się za książką :) Ten Nero Wolfe to bohater, jakich lubię! (przynajmniej wnioskuję z Twojego opisu). Kusi :]
Good win!!!
a gdzie Ty sie podziewasz???
Puk, puk! Jest tu kto?179A
I jeszcze część cyferek kodu mi się zapisało:)
Archie Goodwin nie jest mizoginistą. Może nie przepada za kłamiącymi kobietami, ale poza tym kobiety lubi.