![]() |
|
|
Data publikacji: 31 maja 2009 | A- A A+ |
William de Worde – arystokrata z pochodzenia, buntownik z wyboru – zarabia na życie, pisząc listy do możnych Ankh-Morpork z najważniejszymi nowinami z miasta. Nieoczekiwanie otrzymuje od krasnoludów propozycję nie do odrzucenia – jeśli będzie pisał listy z nowinami częściej, to oni udostępnią mu swoją prasę drukarską do ich powielenia i stworzą tym samym pierwszą w Świecie Dysku azetę (gazetę z nowinami od a do z). William zostaje wydawcą „Pulsu Ank-Morpork”. Pełen zapału i ideałów chce rzucić się w wir dziennikarskiej pracy. Chce dotrzeć do prawdy i nieść ją na azetowych kartach. Niestety, wszyscy inni chcą dotrzeć do Williama, i to w złych zamiarach…
Prawda to dwudziesta piąta część cyklu Świat Dysku. Choć opowiada przede wszystkim o przygodach Williama de Worde, to uważa się ją za szóstą część podcyklu o Straży Miejskiej. Vimes i jego nieustraszeni strażnicy faktycznie bowiem występują w powieści – co prawda na drugim planie, ale w sposób niezwykle istotny dla rozwoju fabuły. Tym niemniej, pomimo całej sympatii, jaką ich darzę, akurat w tej powieści na tle innych bohaterów wypadają raczej blado. Zwłaszcza, kiedy zestawić ich z moimi ulubionymi bohaterami: Ottonem Chriekiem (ikonografikiem „Pulsu Ankh-Morpork”, überwaldzkim wampirem na odwyku, który głód krwi zastępuje słabością do kakao i jeszcze większą słabością do fotografowania), czy z wzorowanym na Pulp Fiction duetem zabójców, zwanym Nową Firmą (ach, ten pan Tulipan!).
Tak jak Ruchome obrazki Terry Pratchett poświęcił kinematografii, a Muzykę duszy rock’n’rollowi, tak Prawda jest zjadliwą satyrą na czwartą władzę, w której autor ukazuje mechanizmy funkcjonowania prasy oraz celnie punktuje wszystkie jej zalety i wady. Pisarz ukazuje nie tylko nieoczekiwane narodziny prasy i jej równie nieoczekiwany sukces, ale również funkcjonowanie azety w środowisku konkurencji rynkowej. W jego światodyskowej, groteskowej rzeczywistości, nieuczciwi konkurenci z brukowca („Super Faktów”) dumpingują cenę swojej gazety oraz fabrykują newsy w celu zwiększenia sprzedaży, a jakby tego było mało komendant Vimes chce ocenzurować ukazujące się w „Pulsie Ankh-Morpork” materiały, bo uważa, że są takie rzeczy, o których obywatele zdecydowanie nie powinni wiedzieć. Pratchett prowokuje do zadawania sobie pytań o to czym jest prawda. Poprzez absurdalny humor ukazuje potęgę słowa pisanego. Stwierdza, że kłamstwo zdąży obiec świat dookoła, nim prawda zdąży wciągnąć buty. Zwłaszcza jeśli to kłamstwo wydrukowane jest w azecie.
Pratchett celnie komentuje łatwowierności odbiorców i bezkrytyczne przyjmowanie przez nich za prawdziwe wszystkich informacji pochodzących z prasy. Jest znakomitym obserwatorem codziennego życia – zauważa pewne zjawiska, po czym opisuje je, przerysowując, aby poprzez śmiech uczyć, a nie pouczać. Słowem, fantastyczny humor (zwłaszcza w przypisach!), przezabawni bohaterowie oraz wciągająca fabuła. Naprawdę nie ma czego chcieć więcej (no, może, żeby książka była odrobinę dłuższa ;)