![]() |
|
|
Data publikacji: 31 grudnia 2008 | A- A A+ |
Maria Nurowska, jedna z najbardziej znanych polskich powieściopisarek, urodziła się 3 marca 1944 roku we wsi Okółek w województwie podlaskim. Wnuczka arystokraty, właściciela pałacu w Homlu, córka legionisty i żołnierki AK, późniejszej żarliwej komunistki. Absolwentka filologii polskiej i słowiańskiej na Uniwersytecie Warszawskim, debiutowała w 1974 r. na łamach miesięcznika Literatura. Zyskała rozgłos i uznanie krytyki już od swoich pierwszych powieści Moje życie z Marlonem Brando (1976) i Po tamtej stronie śmierć (1977). Nie mniejszym sukcesem były jej następne książki: Kontredans (1983), Innego życia nie będzie (1987), Postscriptum (1989), Hiszpańskie oczy (1990), Listy miłości (1991), Rosyjski kochanek (1996), Tango dla trojga (1997), Niemiecki taniec (2000), Gorzki romans (2003), a także powieść biograficzna o Ryszardzie Kuklińskim pt. Mój przyjaciel zdrajca (2004) czy trylogia ukraińska: Imię twoje… (2003), Powrót do Lwowa (2005) i Dwie miłości (2006). W 2006 roku ukazał się autobiograficzny tom Księżyc nad Zakopanem, zaś w 2008 – książka o generale Andersie.
Saga Panny i wdowy po raz pierwszy została opublikowana w latach 1991–1993, w pięciu tomach. Co niecodzienne, powieść jest wtórna wobec swojej ekranizacji. W 1991 roku powstał i serial, i pełnometrażowy film w reżyserii Janusza Zaorskiego. To właśnie w trakcie realizacji produkcji autorka scenariusza, Maria Nurowska, rozpoczęła pracę nad książką, która z czasem stała się dużo bardziej popularna od swojego telewizyjnego pierwowzoru.
Panny i wdowy to epicka opowieść o stu latach polskiej historii z punktu widzenia kobiet, tytułowych panien i wdów. Akcja powieści zaczyna się w 1864 roku, zaś kończy w czasach współczesnych. Obejmuje dziesiątki historycznych wydarzeń, opowiada o losach sześciu kobiet i dziejach jednego wyjątkowego dworu, pałacu w Lechicach.
W ich rodzinie rodziły się dziewczynki, a kiedy trafił się chłopak, schodził z tego świata w tragicznych okolicznościach, i to w wieku dziecięcym. Zabijał go koklusz albo szkarlatyna, albo jakaś zupełnie niegroźna choroba. Na przykład katar. (…) Mężczyźni pojawiali się w Lechicach z zewnątrz, oprócz ojca, ale on też przecież znalazł się w pałacu jako starający się o rękę matki Eweliny. Pałac… prawie zobaczyła go od strony alei wjazdowej. Łamany spadzisty dach kryty gontem, białe ramy okien i pobielony ganek układający się w czterokolumnowy klasyczny portyk. Fronton pałacu był jednocześnie frontonem jej życia, ono toczyło się przecież w cieniu tych pobielonych kolumn, a także w otoczeniu porozwieszanych na ścianach w hallu portretów przodków. To wszystko zobowiązywało. Kiedy przeszło dwadzieścia lat temu wsunęła się do pokoju matki pełna obaw, a nawet buntu, tamta powiedziała zdecydowanym tonem:
- Ewelino, życie to przede wszystkim obowiązek, szczególnie dla nas, kobiet…
Ten cytat z pierwszego tomu Panien i wdów, choć nieco długi, stanowi kwintesencję całej trylogii. Niezwykłość sagi Marii Nurowskiej tkwi bowiem w jej niepowtarzalnym charakterze. Pisarka, sięgając do konwencji melodramatu, romansu i powieści psychologicznej, stworzyła utwór daleko wykraczający poza poetykę klasycznej powieści kobiecej. Ukazała bowiem niemal sto trzydzieści lat polskiej historii przez pryzmat przeżyć sześciu przedstawicielek lechickiego rodu. Nurowska sugestywnie i drobiazgowo opisała nie tylko czasy jej współczesne, ale również rzeczywistość czasów powstania styczniowego – konfiskaty majątku, wywózkę na Sybir, losy zesłańców. W tym jasno określonym i wiarygodnie odmalowanym kontekście historycznym pisarka przedstawiła nie tylko walkę o ponowne narodziny państwa polskiego, ale również losy trudnych i bolesnych miłości – nieudanego małżeństwa Cypriana i Eweliny, miłości Eweliny i Jana Darskiego czy sercowe rozterki Karoliny. Bohaterki Nurowskiej są bowiem nieprzeciętnie namiętne – poszukują miłości, której potrzebują do życia tak bardzo, jak powietrza i pałacu w Lechicach. To one uosabiają siłę i wytrwałość i to one z dumnie podniesioną głową wypełniają obowiązek życia, częstokroć pozostawiając daleko w tyle swoich słabych partnerów, uginających się pod ciężarem Historii przez duże H. A ta jest cichą bohaterką książki. Powstanie styczniowe, przymusowa emigracja, II Rzeczpospolita, kolejne wojny światowe, okupacja hitlerowska, łagry, stalinizm, komunizm, „Solidarność”, stan wojenny i lata 90. XX wieku. Kolorowy wachlarz zdarzeń, których znaczenie pisarka ukazała poprzez ich wpływ na losy sfeminizowanej lechickiej rodziny.
Dla Nurowskiej równie ważna jak precyzyjnie zrekonstruowane tło historyczne jest psychologizacja postaci. Pisarka tworzy unikatowe portrety psychologiczne swoich bohaterek. Unikatowe, dlatego, że… powtarzalne. Lechickie kobiety dziedziczą nie tylko niezwykłą urodę i arystokratyczną postawę, ale również niezłomne charaktery i dramatyczne biografie. Podobieństwo losów bohaterek Nurowskiej jest tak częste, jak powtarzające się ich imiona. Eweliny, Karoliny, Zuzanny, choć uczą się na błędach swoich przodkiń, przez swój gorący temperament, w rozmaitych sytuacjach życiowych powielają ich zachowania, podejmują podobne decyzje, towarzyszą im podobne odczucia. Życie kolejnych pokoleń jawi się jako kalka przeszłości – stary scenariusz rozgrywający się w zupełnie nowych czasach. Jednak ta powtarzalność, swoista cykliczność losów kobiet, urzeka i sprawia, że każda z nich zdaje się nam coraz bardziej bliska.
Zawsze chcę sprzedać to, co przeżywam, na tym polega mój zawód. Myślę, że nie powinno to być zarzutem. Przecież literatura jest sprzedawaniem siebie, swojego doświadczenia.
W zupełności się z Tobą zgadzam !!! Jakiś czas temu przeczytałam "Wiek samotności" (to inna wersja książki "Panny i wdowy" - składa się chyba z dwóch tomów) i byłam zdumiona, że wcześniej nie czytałam nic tej autorki. Kojarzyła mi się z Rodziewiczówną i gdyby nie fakt, że jakimś cudem trafiłam na tę sagę z pewnością nadal tak bym ją traktowała. A to bardzo dobra, współczesna polska pisarka i piękna książka, naprawdę piękna i wartościowa.
O, to z ciekawości przypatrzę się Wiekowi samotności. W pierwszej kolejności jednak będę polować na trylogię ukraińską, bo uwielbiam takie wielopokoleniowe sagi (zwłaszcza, jeśli są one w tak ujmujący sposób napisane). Cieszę się, że jest nas już dwie. Niech ten rok będzie rokiem polskich prozaików, odkrywanych i sławionych w myśl kampanii 'Dobre, bo polskie' ;)
Oj tak :) Mi ciągle brakuje polskich książek, więc obiema rękami podpisuje się pod akcją "Dobre, bo polskie" :))))
Czyli postawiłyśmy sobie wyzwanie na ten rok, a zatem... do dzieła! :D A przy okazji, gorąco pozdrawiam noworocznie :)