![]() |
|
|
Data publikacji: 25 marca 2012 | A- A A+ |
Krakowski dziennikarz Łukasz Jaksa postanawia spędzić urlop na Dolnym Śląsku. Za cel podróży obiera sobie Stare Dunajczyska – niewielką wieś, leżącą kilkadziesiąt kilometrów od Wrocławia. Rozbija biwak w wąwozie u podnóża zamkowej góry, w pobliżu starej sztolni. Miejsce swojego obozowiska wybiera nieprzypadkowo. Jaksa chce spenetrować poniemieckie wyrobisko. Podąża śladem opowieści Vikinga, znalezionej na jednym z for internetowych. Tajemniczy internauta utrzymuje, że od 1943 do 1945 roku niemieccy żołnierze drążyli w tutejszych skałach. Dziennikarz sądzi, że udało mu się wpaść na trop jednego z zaginionych skarbów III Rzeszy. Szybko przekonuje się, że nos go nie zawiódł. Kiedy tylko pojawia się w pobliżu starej sztolni, powietrze przecinają strzały…
Tajemnica Starych Dunajczysk to debiut literacki Mariusza Jaksy Czoby. To powieść przygodowo-sensacyjna dla młodzieży, nawiązująca stylem do powieści Zbigniewa Nienackiego czy Alfreda Szklarskiego. Jej wartka fabuła wiedzie nas śladami tropicieli zagadek przeszłości. Poniemiecka sztolnia, opuszczony kamieniołom, ruiny zamku czy wreszcie gotycki kościół z meluzyną i kamienną studnią – Stare Dunajczyska, choć niewielkie, obfitują w intrygujące miejsca akcji. Jednak próżno szukać ich na mapach Dolnego Śląska. Wieś jest jedynie literackim wymysłem autora, choć pisarz inspirował się przy opisywaniu jej prawdziwie istniejącymi miejscami. Jak sam pisze w posłowiu, historia kościoła w Starych Dunajczyskach jest sumą dziejów wielu gotyckich świątyń Warmii, Mazur, Pomorza czy Dolnego Śląska, które pod koniec wojny zostały zniszczone przez Rosjan. Średniowieczna wieża rycerska ma swój odpowiednik w Siedlęcinie, meluzyna – w Chełmnie, zaś studnia – w kościele w Paczkowie. Także pomysł na fabułę nie zrodził się znikąd. Mariusz Jaksa Czoba sięgnął do opowieści, jakie krążą po wsi Spalona koło Bystrzycy Kłodzkiej na Dolnym Śląsku. Z relacji miejscowej ludności wynika, że w czasie wojny w okolicznych lasach zniknęły wyładowane ciężarówki. Podobno gdzieś je ukryto, ale do dziś nie wiadomo gdzie. Po latach służby specjalne spenetrowały okolicę i natrafiły na dziwne miejsce. Znany poszukiwacz skarbów Włodzimierz Antkowiak w książce „Nie odkryte skarby” cytuje fragment sprawozdania z lustracji terenu dokonanej przez funkcjonariuszy: „W miejscu tym znajduje się most, przez który może przejechać samochód, ale prowadzi prosto w stromą górę skalną”.
Bajeczne skarby zgromadzone przez Niemców w czasie II wojny światowej nieustannie rozpalają wyobraźnię. Takich rzekomo nieodkrytych kosztowności jest w Polsce całe mnóstwo. Bodaj wspomnieć tylko te wiezione przez złoty pociąg, który przepadł we wnętrzu góry Sobiesz czy konwoje ciężarówek, po których ślad zaginął w Twierdzy Srebrnogórskiej. Łukasz Jaksa wierzy, że skarb ukryty w Starych Dunajczyskach jest nie mniej drogocenny, a obecność tajemniczych strażników sztolni tylko utwierdza go w tym przekonaniu. Wydarzenia kolejnych dni, choć momentami nazbyt nieprawdopodobne, zaczynają przybliżać go do prawdy. Mężczyzna nieoczekiwanie zyskuje sojusznika – rezolutnego nastolatka, który podobnie jak dziennikarz, pasjonuje się zagadkami przeszłości. Marti jest błyskotliwy, sympatyczny, spragniony przygody. Obaj łowcy skarbów tworzą bardzo zgrany tandem. I choć są oni centralną parą bohaterów, uwagę zwracają także drugoplanowe postaci: zdziwaczały starzec nazwiskiem Frost czy leśniczy Kołodziejczyk. Odmalowani grubą kreską, charakterni, zagadkowi, budzą ciekawość i sympatię. Każdy z nich odegra znaczącą rolę w odkrywaniu tajemnicy Starych Dunajczysk. A ta, koniec końców, okaże się szalenie zaskakująca! Reasumując, interesująca fabuła, wartka akcja, pasjonująca przygoda. Wielka szkoda, że to tylko literacka fikcja!
No to szanowny recenzent z tymi Porzażycami troszeczkę przesadził, bo temat jest prawie całkowicie nieznany. Za to wiele słyszałem o Książu, ale o skarbach tam, oprócz naszyjnika księżnej, wcale. Za to teraz to tylko patrzeć aż się poszukiwacze rzucą na Dunajczyska. Skarbu pewnie tradycyjnie nie znajdą, ale sztolnie i miejscowość na bank;)