![]() |
|
|
Data publikacji: 16 lipca 2008 | A- A A+ |
- Chciałby pan tu mieszkać?
- Nie wiem, może… Jakby otworzyli jakiś bar…
- Strasznie by się pan tu nudził, Fermín.
- Mógłbym założyć sobie ogródek na tyłach domu i przez cały rok jeść świeże pomidory.
- Zarząd osiedla nie wydałby panu zgody. Stwierdziliby, że to wieśniactwo, i kazali posadzić kwiaty ozdobne.
Luksusowe osiedle El Paradís, mały raj dla młodych patrycjuszy. Domki z kwiatowymi nazwami, dziecięce zabawki porozrzucane po wypielęgnowanych trawnikach i zadowoleni z życia ludzie pławiący się we własnym szczęściu. Jednak wśród nich jest troje niezadowolonych: ściągnięta z urlopu Petra Delicado, która chętniej przebywałaby nad szwedzkim jeziorem Vaërn, niż w rozżarzonej sierpniowym słońcem Hiszpanii, zdesperowany podinspektor Fermín Garzón, którego prześladują Cyganie oraz Juan Luis Espinet, trup.
W sypialni Barcelony, Sant Cugat, zostaje znalezione ciało młodego adwokata. Wstępne oględziny zwłok mężczyzny oraz zebrane na miejscu dowody wskazują na popełnienie morderstwa. Brak jednak motywu. Okoliczności zbrodni wykluczają tło rabunkowe zabójstwa, zaś ustabilizowane życie, jakie wiodła ofiara, wyklucza jakiekolwiek niejasne interesy, które mogłyby się przyczynić do zamordowania Espineta. Do rozwiązania sprawy zagadkowej śmierci zostaje przydzielona najsłynniejsza para katalońskich detektywów, Petra i Fermín. Inspektorzy rozpoczynają śledztwo, jednak w miarę jego trwania, zamiast zbliżać się do rozwiązania sprawy, grzęzną w nic nie wnoszących do niej raportach i pustych zeznaniach kolejnych świadków. Wtem, okazuje się, że za fasadą sielankowego życia kryją się intrygi, półprawdy i szkodliwe namiętności. Kusicielskie węże buszują po raju igrając z ludzką moralnością, a Petra… przechodzi obok nich obojętnie, zafascynowana dwuletnią córką jednej z mieszkanek osiedla. W twardej pani detektyw odzywa się instynkt macierzyński, a dzieci uważane przez nią dotąd za całkowicie nieciekawe stadium przejściowe na drodze do prawdziwego człowieka, wzbudzają nostalgię za tym, co utraciła poświęcając życie rodzinne dla kariery. Jakby tego było mało, Fermín staje się ofiarą molestowania seksualnego, a Petrę, ateistkę, próbuje nawracać dostojnik watykański. Detektywom ciężko jest skupić się na śledztwie, a na domiar złego, ani medycyna, ani technika kryminalistyczna, ani studia ekonomiczne rachunków podejrzanych nie są w stanie im pomóc.
- Możemy liczyć tylko na naszą biegłość i przenikliwość zawodową – powiedziałam cierpko.
- No to mamy przerąbane! - stwierdził Garzón.
Alicia Giménez-Bartlett zaprezentowała w Wężach w raju (2002) wyśmienitą formę. Napisała bowiem powieść, która jest i nieco figlarna, i żartobliwa, i inteligentna, i błyskotliwa. Niepozorne, niczym nie wyróżniające się morderstwo, stało się dla niej punktem wyjścia do stworzenia sardonicznego obrazu patrycjuszowskiej społeczności – młodej, bogatej i, w naturalnie akceptowalny sposób, stojącej poza prawem. Znakomite tło obyczajowe dopełniają świetnie skrojone sylwetki bohaterów. Każda z postaci ma swój własny temperament, a ich charaktery, gesty, poglądy czy sposoby bycia, składają się na fenomenalne portrety, które bawią i śmieszą czytelnika. Powieść skrzy się humorem, a najczęstszym źródłem komizmu są utarczki słowne pomiędzy parą głównych bohaterów. Petra i Fermín nadal prowadzą walkę płci, jednak tak jak to miało miejsce w poprzednich powieściach, zamiast do niesnasek, prowadzi ona do czynnego i kreatywnego współdziałania. Żmudne śledztwo raz po raz przełamywane jest humorystycznymi anegdotkami z życia barcelońskich funkcjonariuszy, a równolegle prowadzone przez nich sprawy tylko ubarwiają i tak kolorowy żywot powieściowych detektywów. Petra i Fermín zmagają się więc z papieżem, klanami cygańskimi, nieuchwytnym mordercą i pięćdziesięcioletnimi kokietkami, a, żeby przeżyć, stosują teorię integralnych korzyści życiowych i strzegą się efektu czereśni. Fermín, zrywając czereśniowy owoc z dziewiczego drzewa, już raz wplątał się w nie lada kabałę i teraz Petra musi go naprawdę pilnować, aby znowu czegoś nie nabroił. A wydawałoby się, że nieznośne to mogą być tylko kilkuletnie dzieci… ;)