![]() |
|
|
Data publikacji: 26 stycznia 2009 | A- A A+ |
W wypadku samochodowym ginie policjant prowadzący na własną rękę śledztwo w sprawie zaginionej dwa lata wcześniej siedemnastoletniej Valerie Taylor. Inspektor Morse, chcąc nie chcąc, przejmuje sprawę prowadzoną przez Ainleya, jednak zamiast entuzjazmu i gotowości do pracy towarzyszy mu wyłącznie pesymizm. Sprawa jest zimna. Ludzie zapominają. Niektórzy muszą zapomnieć. Dwa lata to długo. A dokładniej, dwa lata, trzy miesiące i dwa dni.
Postawiony pod ścianą Morse rozpoczyna dochodzenie. Jest przekonany, że dziewczyna nie żyje, mimo iż… do jej rodziców docierają dwa listy od zaginionej córki. Wkrótce okazuje się, że licealistka miała bardzo bogate życie uczuciowe, skrywające wiele tajemnic. Ciąża, aborcja, romans z dyrektorem… Grono podejrzanych z dnia na dzień się powiększa. Wtem jeden z nich ginie – zabity dźgnięciem noża. Morse jest zdumiony – takiego rozwoju wypadków zupełnie się nie spodziewał. W jego głowie kotłują się pytania, na które nie zna odpowiedzi, a na które MUSI odpowiedzieć. Co się stało z Valerie? Kto zamordował jednego ze świadków? I czy na pewno wypadek Ainleya był przypadkowy?
Ktokolwiek widział (1976) to druga powieść Colina Dextera poświęcona śledztwom inspektora Morse’a. Najpopularniejszy detektyw-Wagneryta nadal bardziej niż faktom zawierza swojej intuicji i prowadzi śledztwo, ku zgrozie sierżanta Lewisa, w mocno niekonwencjonalny sposób. Obdarzony olbrzymią wyobraźnią i bardzo dobrą pamięcią, z perwersyjną pomysłowością korzysta z nich tak, jak nikt inny. Jednak sprawa Valerie paraliżuje jego umysł, gdyż jest tak odmienna od tego, czym się do tej pory zajmował. Morse czuje się wmanewrowany w niewdzięczne, bezowocne, nigdy niekończące się i przypominające poszukiwanie igły w stogu siana wędrówki za alfonsami, sutenerami i prostytutkami, śladami podejrzanych przekrętów i podejrzanych reketierów, po brudnych ulicach, tanich hotelach na jedną noc w Londynie, Liverpoolu, Birmingham. Nie znosił tego.
To po prostu nie jest sprawa dla mnie, Lewis. Wiem, że nie powinienem tak mówić, ale po prostu lepiej mi idzie, gdy mamy zwłoki, zwłoki osoby, która umarła z przyczyn nienaturalnych. To wszystko, o co proszę. A my nie mamy zwłok.
Deprymujący brak zwłok odbiera Morse’owi jakikolwiek humor i wigor. Inspektor gorzknieje, rozczarowany tym, że każda kolejna jego teoria trafia jak kulą w płot. Morse przypomniał sobie stare łacińskie przysłowie. „Ex nihil nihil fit”. Nic z niczego nie wynika. Tylko co z tego?
Ktokolwiek widział to świetnie skonstruowana, niebanalna intryga kryminalna. Pozornie wydaje się przewidywalna, jednak Dexter u końca historii naprawdę zaskakuje. Dopiero wtedy wszystkie elementy układanki wskakują na swoje miejsce, ukazując nieprawdopodobną wręcz całość. Pikanterii śledztwu dodaje szalejące libido Morse’a oraz jego cudownie ironiczne poczucie humoru. Złośliwości wymierzone są tym razem w odwiecznych „wrogów” Anglii, Francuzów, którzy tak, jak i ich język, w którym „donne”, „donnes” i „donnent” wymawia się zupełnie tak samo, nie zasługują według Morse’a w pełni na poważne traktowanie… ;)
Do tej pory nie czytałam ksiązek o inspektorze, obejzrałam tylko wszystkie filmy "Inspektor Morse"na Hallmarku. Jednka tej historii tam nie bylo.
Z tego co słyszałam, ten tom również został sfilmowany, ale jako że nie miałam okazji obejrzeć ani jednego odcinka ekranizacji, tak więc jednoznacznie nie mogę powiedzieć, czy tak było w istocie. Planuję zdobyć ten serial, więc jeśli tylko uda mi się to zweryfikować, niechybnie dam znać :) A jak Ci się Szamanko podobał serial? Fajny jest ten filmowy Morse? ;)
Był, był, i to całkiem niedawno... choć scenariusz trochę zmieniono, więc jak ktoś obejrzał, nie powinien się martwić, w książce zakończenie jest inne!
http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_Inspector_Morse_episodes odcinek "Last Seen Wearing"
O proszę, czyli wszystko jasne :)