![]() |
|
|
Data publikacji: 8 sierpnia 2012 | A- A A+ |
Izabela Czajka-Stachowicz, a właściwie Izabella ze Schwartzów Hertz-Gelbard-Stachowicz, zwana Czajką – powieściopisarka, kronikarka życia bohemy artystycznej międzywojnia, muza wielu artystów i pisarzy. Femme fatale, bohaterka wielu skandali obyczajowych. Jedna z najciekawszych postaci okresu międzywojennego. Małżeństwo po raz pierwszy to pierwsza część wielotomowej historii jej życia. Ta autobiografia jest nietypowa i to nie tylko ze względu na osobę samej autorki. To jedna z nielicznych kronik ze swojego życia, w której prawdziwe wydarzenia notorycznie mieszają się z literacką fikcją. Czajka konfabuluje jak najęta, jednak robi to w tak cudowny sposób, że aż nie chce się przestać jej czytać.
Warszawa, początek lat 20. XX wieku. Młodziutka Bella nie może pogodzić się z decyzją ojca, który sprzeciwia się jej małżeństwu z ukochanym Olkiem. Niedoszła narzeczona ucieka z domu razem z czternastoletnią siostrą Ewą. Dziewczęta wyruszają do Nałęczowa. Żadna z nich nie ma jednak pieniędzy na wynajem pokoju w sławnym uzdrowisku. W zamian za codzienny obiad dla siebie i siostry, Bella podejmuje się pracy w jednym z miejscowych pensjonatów. Udając znaną panią doktór ze stolicy, zaczyna zlecać kuracje chorym, którzy przybywają do sanatorium Kamionera. A w zamian za pilnowanie krów i gęsi, siostry dostają do swojej dyspozycji pokój w gospodarstwie pani Przyłuskiej. Po kilku miesiącach ku zaskoczeniu Belli w Nałęczowie pojawia się Olek. Chłopak przywozi wiadomość: ojciec zgodził się na ślub! Narzeczeni wracają do Warszawy, szczęśliwi, że udało im się pokonać wszystkie trudności, jakie stanęły na ich drodze do wspólnego życia. Wszystko bowiem wskazuje na to, że rzeczywiście, problemy zostały zażegnane. Jednak podczas nocy poślubnej Bella prędko dowiaduje się, że dla niej prawdziwy koszmar dopiero się zaczyna. Nikt jej bowiem nie uprzedził, że małżeństwo TAK właśnie wygląda…
Teraz, jak przypominam sobie tę nieszczęsna noc, trochę chce mi się śmiać, bo przecież tyle książek czytałam o nocach rozkoszy i szału, tyle kobiet opowiadało mi swoje wrażenia, a u mnie to było takie jakieś niepodobne do „rozkoszy” ani do „szału”. Biłam się z nim po ciemku, to prawda. Oblałam go wodą, to prawda. Przeraził mnie, zawstydził, poranił. Rano go nienawidziłam, jak nikogo. Byłam głęboko przeświadczona, że to się jeszcze nikomu na świecie nie przydarzyło. Pijąc gorące mleko, przy śniadaniu, w hotelowej restauracji, nie patrzyłam w jego stronę. W moim głupim mózgu kłębiło się od straszliwych przypuszczeń: „Wpadłam w ręce zboczeńca! On cierpi na ohydną, straszliwą chorobę – nawet tatusiowi nie będę mogła tego powiedzieć”.
Małżeństwo po raz pierwszy to jedyna w swoim rodzaju kronika małżeńskich perypetii Belli i Olka (a właściwie Aleksandra Hertza, późniejszego socjologa). To także manifest niezależności ledwie dwudziestoletniej dziewczyny, która postawiła sobie za cel życie pełnią życia.
Moje życie należy do mnie. Nie pozwolę nikomu wyznaczać mi ścieżek, nikt nie ma prawa narzucać człowiekowi swego pojęcia o udanej czy nieudanej drodze życiowej… Każdy ma swoją i jedynie swoją drogę. Tak samo jest ze szczęściem, to, co dla jednego oznacza radość – dla drugiego beznadziejną nudę. Co dla jednego stanowi jego żarliwą potrzebę serca, to dla drugiego po prostu bzdurę.
To, co szczególnie intrygowało Czajkę, to świat artystyczny. Podczas miesiąca miodowego znienawidziła Olka, lecz pokochała Witkiewicza. Poznała go w Zakopanem w willi Łada, należącej do wdowy po Jerzym Żuławskim. To właśnie tu zaprzyjaźniła się także z Jarosławem Iwaszkiewiczem i Augustem Zamoyskim. Na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Warszawskiego poznała między innymi Juliana Tuwima oraz Aleksandra Wata. Dla wielu z nich stała się ich muzą. Lista jej kochanków liczyła dziesiątki pozycji. Lecz czy jest prawdziwa? Nie wiadomo. Wielu z jej biografów utrzymuje, że pisząc dziś o jej życiu na serio, napotyka się same znaki zapytania.
Sama Czajka wydawała swoje wspomnienia już od lat 50. XX wieku. Na przestrzeni kilkunastu lat łącznie opublikowała dziewięć tomów. Były to kolejno: Ocalił mnie kowal (1956), Córka czarownicy na huśtawce (1958), Lecę w świat (1958), Król węży i salamandra (1960), Moja wielka miłość (1961), Płynę w świat (1961), Małżeństwo po raz pierwszy (1962), Nigdy nie wyjdę za mąż (1966), Dubo... Dubon... Dubonnet (1970). To, co wspólne, dla wszystkich tych książek, to ogromna szczerość i otwartość, z jakimi zostały napisane. Czajka jest bezpretensjonalna, w niczym nieskrępowana, nie szczędzi czytelnikom najbardziej intymnych szczegółów ze swojego życia. Jest przy tym szalenie autoironiczna. Bardzo podobają mi się lekkość jej stylu oraz jej poczucie humoru. Czajka wzbudza jednak we mnie ambiwalentne uczucia. Drażni mnie jej małostkowość. Drażni mnie jej skrajny egoizm. Czasami aż ciężko było mi ją czytać, choć równocześnie nie mogłam oderwać się od lektury. Książkę pochłonęłam w zaledwie kilka godzin. Bo opowieść toczy się tu od anegdoty do anegdoty, fantazja non stop miesza się z faktami. Ten zamęt męczy, ale nęci. Jedno jest pewne – bez względu na to, jak wiele z tych opowieści jest prawdziwych, życie Czajki było niezmiernie ciekawe. Tym bardziej, że i czasy, w jakich przyszło jej żyć, były więcej niż niezwykłe.
Czytałem "Króla węży i salamandrę" i w zasadzie mógłbym o tej pozycji napisać toczka w toczkę to samo co Ty powyżej. Otwartość, szczerość, ale i konfabulacja (tylko, cholera, w których miejscach). Denerwująca pewność siebie i egoizm. Świetne anegdoty, ale zawsze z nią w roli głównej. Nietuzinkowa i, jak można wyczytać w Twoim tekście, diabelsko denerwująca osóbka :)
Mam nadzieję, że W.A.B. wznowi wszystkie tomy wspomnień, bo ja jestem nią urzeczona. Z jednej strony podczas lektury mam ochotę wyrzucić książkę przez okno. Z drugiej - nie mogę się od niej oderwać. Ta kobieta zdecydowanie ma w sobie to legendarne "coś" :D