![]() |
|
|
Data publikacji: 19 czerwca 2008 | A- A A+ |
Minęło już blisko siedem miesięcy od czasu, kiedy Qwilleran rozpoczął pracę w Daily Fluxion. Jim ma już dość pracy w dziale kulturalnym. Tracąc nadzieję na przeniesienie do działu miejskiego (zajmującego się tym, co uwielbia najbardziej i co robił przez ostatnie niemal dwadzieścia pięć lat, a mianowicie dziennikarstwem śledczym), postanawia porozmawiać z szefem na temat swojej przyszłości w gazecie. Nieoczekiwanie naczelny ubiega go proponując zupełnie nową pracę, prawdziwe wyzwanie. Chce by Qwill został redaktorem naczelnym nowego niedzielnego dodatku w formie czasopisma. Dodatku traktującego o… wnętrzarstwie.
Qwilleran poczuł uścisk w gardle.
- „Stylowe Wnętrza”? – wybąkał. Tak ma się nazywać to pismo?
Percy skinął głową.
Nie mając innego wyjścia, Jim zabiera się za przygotowanie pierwszego numeru czasopisma. Chociaż nie ma żadnego pojęcia o sztuce urządzania wnętrz, dość sprawnie udaje mu się zakończyć prace nad jego pierwszym wydaniem. Czasopismo trafiło na rynek w sobotni wieczór, wciśnięte między niedzielne gazety. Na okładce widniało zdjęcie salonu w ekskluzywnej rezydencji w Muggy Swamp – wnętrze utrzymane w odcieniu naciowej zieleni i pieczarkowej bieli. Jednak nie dane jest Qwillowi cieszyć się długo tym sukcesem. Okazuje się bowiem, że opisywana przez niego rezydencja zostaje następnej nocy okradziona, a łupem złodziei padają zbierane od lat przez pana domu żady warte blisko pół miliona dolarów. Stylowe Wnętrza są na ustach całego miasta, a dalsze losy magazynu stają pod znakiem zapytania. Qwill postanawia wyciągnąć pismo z kabały, w którą przypadkowo je wpakował i podejmuje się napisania kolejnego artykułu. Jednak i tym razem publikacja tekstu pociąga za sobą szereg nieprzyjemnych zdarzeń, a Jim zaczyna podejrzewać, że nieprzyjemny epizod, jak i niedawna kradzież kolekcji żadów, nie są przypadkowe. Czy ktoś chce zaszkodzić Stylowym Wnętrzom? A może na celowniku jest sam Qwilleran? Dziennikarz rusza na poszukiwanie przestępcy, a razem z nim do akcji wkracza dzielny detektyw-kot.
Tak jak w Kocie, który czyta wspak Braun szydziła z nowomowy artystów awangardowych, tak tu celem jej drwin staje się środowisko dekoratorskie. Pisarka, choć drobiazgowo opisuje zamieszczone w powieści wnętrza, dystansuje się od ich kreatorów, ośmieszając na kartach swojej książki nie tyle samych wnętrzarzy, co ich, niejednokrotnie absurdalny, sposób opisywania świata:
- Czy pan projektuje wnętrza w tym stylu?
- Jak najbardziej! Zrobiłem pokój poranny dla jednego klienta, łącząc Przesadną Depresję z Nowoczesnością Na Zamówienie. Bardzo efektowne. Jedną ścianę wyłożyłem blachą falistą ze starej szopy na narzędzia, zachowując oryginalną rdzę. Kolorystyka to cynamon i pasternak z akcentami kopru.
Ciekawy, w świetle tych dywagacji o sztuce, jest sposób w jaki przetłumaczono tytuł powieści. W oryginale brzmi on The Cat Who Ate Danish Modern i odnosi się do skandynawskiego wzornictwa lat 60. XX wieku, które w powieści odgrywa dość ciekawą rolę. Równocześnie, nie można stwierdzić, że polski tytuł jest nietrafny i ci, którzy przeczytają książkę, sami przekonają się co mam na myśli, gdyż nie chcę w recenzji popełnić żadnego spoilera ;). Tak czy siak, tłumacz sprytnie wybrnął z problemu i za to mu się należą niewątpliwie gratulacje.
Podsumowując, powieść, choć oparta na najprostszej z możliwych i relatywnie przewidywalnej fabule, jest sympatyczna i idealnie nadaje się na wieczory, kiedy chcemy solidnie odpocząć, nienadwyrężając nadmiernie naszego umysłu ;) Polecam.